UCZTA BOGÓW NA OLIMPIE

Tam gdzie „... łańcuch gór, pełen ogromnych skał kształtem przypominających głowy, okryte siwizną śniegów, przepastne otchłanie pieczar, w których biją źródła spływające wartkimi strumieniami ze stromych zboczy porosłych zieloną szczeciną lasów. Olimp. W przejrzystym powietrzu widać stąd całą Macedonię i całą Tesalię, której rzeki rysują się jak na karcie błękitnymi wstęgami..." spotkali się ONI - BOGOWIE. Po błękitnym dywanie kolejno kroczyły: Atena - bogini mądrości z wyraźnie już zarysowaną na czole bruzdą mądrości, czyli lwią zmarszczką. No cóż upływ czasu dotyka nas wszystkich, a praca Ateny do najłatwiejszych nie należy. Mądrość jest dzisiaj w odwrocie, potrzeba więc wielkiej siły charakteru, żeby trwać w swoim powołaniu. Jako druga, z głową wyraźnie uniesioną, zapewne dla zaznaczenia swej obecności, kroczyła Hera - patronka kobiet i małżeństwa, znana ze swej swarliwości i zazdrości o własną urodę. Za Herą bezszelestnie przemknęła Artemida - patronka dzikiej przyrody, lasów i łowów oraz płodności i śmierci. Mimo wątłości ciała doskonale radząca sobie z patronowaniem tak wielu dziedzinom, co na pewno wymaga heroicznego wysiłku. Jako kolejna wbiegła na paluszkach Afrodyta oczarowując zebranych pięknym usmiechem. Wszyscy od razu spojrzeli na siebie lepszym okiem, jakby wszędzie czuć było miłość. Za piękniejszą częścią panteonu ciężko kroczył Hades - bóg surowy i budzący strach. Ale sprawiedliwy. Najszybszy z całego grona - Hermes ze skrzydełkami u sandałów na malutkich stópkach wprawił w ruch powietrze, przyjaźnie się uśmiechnął i tyle go widziano. Ktoś tylko za Nim krzyknął : „Hermi, robota nie zając. Przysiądź na chwilę!" Na próżno.
Nadszedł czas na Niego - Zeusa. Ojca Niebios, Pana piorunów i błyskawic, Ojca bogów i ludzi, Zegarmistrza światła. Był. A ja? „...I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem. A com widział i słyszał w księgi umieściłem...".