Pani Gabriela - karta szósta „Dziennika podróżnego''

Chania, Heraklion,Rethymno,Megalos Potamos, Kreta...i już wyobraźnia tworzy świat mitycznych postaci, które mają w sobie coś pierwotnego, istotnego i drogocennego. Tak jak pierwotna, ważna i cenna jest - dla tych, którzy posiedli tę wiedzę - grecka kolebka cywilizacji europejskiej. Pokonując wielką "dziurę" w niebie coraz bardziej zbliżamy się do miejsca naszego wakacyjnego przeznaczenia. Z lotu ptaka wyspy greckie wyglądają jak plamy farby w beżowej tonacji, którą szalony malarz wylał na obrus w kolorze lapis-lazuli. Czy morze lazurytu jest tutaj bezkresne? Otóż nie. Wszystko ma swój kres.Także pelagos, czyli morze, a właściwie morza.Ich bezkres został ograniczony wybrzeżami niezliczonych wysp i sąsiadujących z Grecją krajów. Nieograniczona pozostaje jedynie liczba nazw kolorów, dzięki którym możemy pelagos dookreślić. Błękit królewski, błękit paryski, błękit Thenarda, cyjan,indygo,lazurowy,szafirowy,ultramaryna... Pieśń kolorów.Pieśń Zeusa, pieśń cykad, pieśń greckich pieśniarzy w tawernach będą towarzyszyć nam na każdym kroku. Przywołają wspomnienia z wcześniejszych wędrówek i wyzwolą pogodny uśmiech. W drodze doświadczymy - oprócz kolorów i dźwięków - niezapomnianych spotkań. Za dnia towarzyszyć nam będzie Helios - źródło światła i życia. Nocą zaś jego siostra - Selene. Afrodyta i Apollo staną się naszymi nieodłącznymi kompanami, podkreślając piękno WSZYSTKIEGO. Piękno gajów oliwnych,wąwozów,kamienistych wybrzeży,strzelistych latarni morskich, kolorowych łodzi cumujących w przystaniach.Piękno ludzi, dźwięków liry i tańca sirtaki.